

Zespół chłopców wypadł w Wiedniu bardzo dobrze. Wygrywając 5 meczów i przegrywając półfinał, zajął miejsce 3. Przegrane zespoły z półfinałów nie grają meczu o 3 miejsce, automatycznie zespoły te otrzymują 3 lokaty. W kategorii MU13 wystąpiło aż 32 zespołów, zajęcie tak wysokiego miejsca przez nasz zespół należy uznać za sukces. W meczu półfinałowym, niestety nasz zespół przespał I połowę. Tę część przegrał 18 punktami. W drugiej części meczu zaczął odrabiać, lecz niestety zabrakło trochę czasu i szczęścia na pokonanie przeciwnika z Włoch - Novo Basket. Na ok. 40 sekund do końca, Tomek Marek wjechał pod kosz, oddał celny rzut. Niestety sędziowie nie zaliczyli tego kosza, dopatrując się błędu kroków. Moim zdaniem, dwutakt w wykonaniu Tomka był prawidłowy. Zaliczenie punktów naszego zawodnika dałoby naszemu zespołowi pierwsze prowadzenie w meczu, przeciwnik na pewno by nie zdołał tego meczu już wygrać. Włosi na kilka sekund przed końcem dorzucili 2 pkt. i wygrywali 3 punktami. Na 3 sekundy przed końcem, wzięliśmy czas, była rozrysowana zagrywka, w której na czystą pozycję miał wyjść Nikodem Suski i oddając celny rzut za 3 pkt. doprowadzić do dogrywki. Wszystko wykonane zostało prawidłowo, niestety brakowało celnego rzutu. Aby awansować do finału, zabrakło naprawdę niewiele.
Po meczu były łzy i żal, szczęście było tak blisko.
W stolicy Austrii, grając z przeciwnikami z różnych krajów, zetknęliśmy się z różnymi stylami gry.
W Polsce w kategorii młodzik, głównie się penetruje pod kosz, oddaje rzuty spod samego kosza. W Europie, szczególnie zespoły włoskie i niemieckie ( w turnieju najwięcej przedstawicieli tych krajów było w najlepszej ósemce turnieju) preferują rzuty z półdystansu. Robią to bardzo skutecznie. My staraliśmy się przeciwstawić takiemu stylowi, chyba z niezłym skutkiem. Myślę że nie odbiegaliśmy poziomem od innych, nie mamy się czego wstydzić.
Nadmienić należy, że w turnieju graliśmy piłkami nr 7. W naszym kraju w tej kategorii wiekowej gra się piłkami nr 5. Tak znaczna różnica w rozmiarze piłki ( pierwszy raz w życiu nasi chłopcy grali piłką dla dorosłych) niestety przeszkadzała niektórym zawodnikom w kozłowaniu. Myślę, że grając piłką nr 5 bylibyśmy we finale, może udałoby się wygrać cały turniej. Mieliśmy ze sobą piłki nr 5 i 6, myśląc, że przeciwnicy zgodzą się na grę jedną z tych piłek. Prawdopodobnie w większości krajów w Europie, już na poziomie młodzika gra się piłką dużą. Niestety, trenerzy zespołów przeciwnych, obawiając się nas, nie chcieli zgodzić się na grę piłką inną niż nr 7. Ba, nawet nie chcieli nam pożyczyć jednej takiej piłki na rozgrzewkę. Nie obyło się też bez incydentu. W meczu o wejście do najlepszej czwórki turnieju, zespół włoski Rosena chciał wystawić nieuprawnionych zawodników z innego zespołu ( z tej samej kategorii wiekowej). Na szczęście, nasi chłopcy wykazali się spostrzegawczością i nie dopuściliśmy do udziału tych zawodników w meczu. Nie pożyczenie piłek na rozgrzewkę oraz próba wystawiania innych zawodników nie ma chyba nic wspólnego z grą fair - play.
Poza meczami w turnieju, mieliśmy okazję zwiedzić stolicę Austrii, między innymi: Starówkę z Katedrą Św. Stefana, Parlament, Pałac i park Schonbronn, Muzeum Historii Naturalnej. Najeździliśmy się też kolejkami metra, oj najeździliśmy się. Reprezentacja 6 zawodników zespołu startowała także w konkursie drużynowym - sprawnościowym.





